Nawet wyborów nie potrafili przeprowadzić!

A GŁOSY Z PROTOKOŁÓW W KOMISJACH INNYCH NIŻ OBWODOWE, LICZYLI SĘDZIOWIE!

Tu na tej stronie pisałam wielokrotnie, że Polska nie jest rządzona w sposób demokratyczny, a ci którzy twierdzą, że jest inaczej, nie mają pojęcia, co znaczy słowo demokracja. Jaka demokracja, gdy nie ważne jest jak i kto głosuje, gdy głosy z protokołów w komisjach innych niż obwodowe liczą głównie sędziowie, którzy następnie badają prawidłowość wyborów. To jest nieprawdopodobna, niedopuszczalna i bardzo skandaliczna sytuacja, że poprzez prawo oddano praktycznie przeprowadzanie wyborów przedstawicielom władzy sądowniczej.

DEMOKRACJA, to jest ustrój polityczny, sposób rządzenia, sprawowania władzy przez członków społeczności bezpośrednio (referendum), lub pośrednio przez przedstawicieli (parlament, samorządy).
W demokracji władza powinna być spośród ludu i wśród ludu.
Obywatele mają prawo wyboru władz, ale również możliwość kandydowania, bycia wybieranym. Wszyscy formalnie i realnie powinni mieć bez ograniczeń dostęp do polityki i stanowisk publicznych.

Jaka demokracja, skoro zwykli, nieustosunkowani obywatele nie mają prawie na nic wpływu. Wśród przedstawicieli władz i instytucji publicznych jest dość powszechna pogarda wobec obywateli i prawa. Robią z nieustosunkowanymi ludźmi spoza klik i koterii dosłownie, co im się tylko podoba.

Organizacje autentycznie obywatelskie rozbijane są od środka, jak Polska długa i szeroka na nieprawdopodobną skalę. Wydziały KRS sądów utrudniają formalne działanie stowarzyszeń poprzez opieszałość w działaniu, czepianie się bzdur przy dokonywaniu wpisów.

Żadna z władz nie liczy się choćby nawet z tysiącami, a nawet milionami podpisów pod inicjatywami obywatelskimi. Przypomnę tylko zmielenie podpisów pomysłu politycznego w którym obywatele domagali się między innymi wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, zaprzestania finansowania partii politycznych z budżetu.
Inicjatywa poparta milionami podpisów, by przedstawiciele władz nie podnosili wieku emerytalnego, też została zignorowana.

Przepraszam bardzo, ale niby jak my jako przedstawiciele Narodu sprawujemy władzę poprzez parlamentarzystów? Chodzi tylko o to, byśmy poszli na wybory. By była odpowiednia frekwencja. A to co się później działo, musi budzić wątpliwości, po tym co ostatnio widzieliśmy i słyszeli. Przecież parlamentarzyści głosują zgodnie z dyscypliną partyjną, a wyborców mają daleko z tyłu. Większość z posłów i senatorów nawet nie zachowuje pozorów. Nie pełnią obowiązkowych, poniedziałkowych dyżurów poselskich.

Osoby pełniące funkcje w strukturach samorządowych nie są przedstawicielami żadnych władz. Oni powinni w sposób szczególny dbać o interesy społeczności lokalnych w bardzo szerokiej perspektywie, a nie tylko w ostatnich latach skupiono się na budowie dróg, chodników, boisk i stadionów itp. Radni zupełnie nie interesują się wbrew obowiązkowi poziomem obsługi ludności w urzędach, sądach, ZUS, KRUS i podobnie. To oni jako pierwsi wspierani przez parlamentarzystów powinni protestować przeciw bezprawiu, niszczeniu przez funkcjonariuszy publicznych Polaków, całych polskich rodzin i firm, a nie bardzo często kumplują się z oprawcami tych, którzy ich wybrali.

Jeżeli chodzi o radnych podobnie jest jak w przypadku parlamentarzystów. Znowu z reguły, oprócz nielicznych wyjątków, są to wielkie figury, do których strach podchodzić bez przysłowiowego kija. Tak są ważni. Niczym nie uzasadnione, dość często bardzo wysokie wynagrodzenia i diety świadczą o pogardzie tych niby samorządowców wobec ludzi, których rzekomo reprezentują i lokalnych możliwości zarobkowania.

Na temat równych szans w udziale w życiu publicznym, możliwości kandydowania brakuje słów. Jaka równość? To jest ogromna dyskryminacja większości przez osoby aktualnie rządzące lub pełniące funkcje w samorządach. Ilu obywateli jest stać na bilbordy czy spoty telewizyjne? Co to zresztą jest za samorządność, gdy w wyborach samorządowych idzie walka nie na otwartość na potrzeby ludzi i środowiska, kompetencje tylko na wielkość i ilość bilbordów? To jest już tylko karykatura samorządności i samorządów, gdzie tępy zresztą były już radny i ponownie kandydat oczywiście nie rozumie, że infrastruktura jest ważna, ale nie może być ponad wszystkim. Drogi, chodniki i tym podobne powinny być na przykład poprzez szerokość dostosowane do potrzeb, a nie budowane są z rozmachem nie bardzo wiadomo po co? I do tego jeszcze rondo obok ronda.

Radni muszą wreszcie zająć się faktycznym tworzeniem warunków do życia i rozwoju. Muszą zacząć interesować się poziomem obsługi ludności w urzędach i sądach, poziomem praworządności. Które wcale nie są mniej ważne niż infrastruktura. Wielu Polaków i polskich rodzin oraz firm nie było by zniszczonych w ostatnich latach, gdyby społeczności lokalne przeciwstawiły się bezprawnym działaniom, np. urzędników i sędziów. Tą elitą broniącą godności ludzi i praworządności w pierwszej kolejności powinny być osoby pełniące funkcje w samorządach oraz aspirujący do pełnienia takich funkcji.

Tu jednak zaczyna się problem. Trzeba wtedy by było być faktycznie wrażliwym na potrzeby ludzi i środowiska lokalnego. Zamiast być ważnym, tkwić w lokalnych układach, trzeba by było narazić się, a to dyrektorowi ZUS lub KRUS, a może jeszcze lokalnym sędziom? To wyzwanie od lat okazuje się wręcz niemożliwe do wykonania dla większości samorządowców. Bo niby jak stawać przeciwko tym, którzy liczą głosy?

Sędziowie zasiadają we wszystkich komisjach wyborczych na poziomie powiatów, miast na prawach powiatu i wyżej. Tym razem przy okazji wyborów samorządowych, pracując w komisjach wyborczych łącznie z PKW kwiat polskiego sądownictwa pokazał, jak dramatyczna jest sytuacja jeżeli chodzi o poziom kadr sędziowskich.

Sądy, a w nich sędziowie w szczególności powinni być ostoją praworządności, bez której nie ma demokracji. Okazało się, że sędziowie zasiadający w komisjach wyborczych, nie potrafili w sposób prawidłowy przeprowadzić wyborów. Przez hucpę wyborczą wystawili ocenę sobie, ale i całemu środowisku sędziowskiemu, które w swoich szeregach toleruje, a nawet akceptuje niekompetencję i naruszające prawo działania.
Słuchajcie, to jest straszne, że wyszło tak, jak przypuszczało od wielu lat wiele osób, nie ważne jak i kto głosuje, a sędziowie liczyli głosy. W takim stanie rzeczy, nadużyciem jest mówienie w Polsce o demokracji.

A jednak nie demokracja

Kraj nie jest rządzony demokratycznie, gdy nie ma całego szeregu elementów wymaganych w demokracji, w tym podstawowego jak władza z ludu i pośród ludu, gdy nie ma faktycznych, uczciwych wyborów, tylko jest tak dużo wątpliwości, niejasności. Obecnie rządzący Polską nawet nie potrafili przeprowadzić wyborów, choć głosy liczyli z protokołów w komisjach innych niż obwodowe sędziowie.

Barbara Berecka

This entry was posted in Demokracja i wolność, Demokracja po polsku, Komentujemy na bieżąco, Życie społeczno-polityczne and tagged , , , , , , , , . Bookmark the permalink.