Szanowni samorządowcy aktywność, praca u podstaw zamiast bilbordów

PARODIA SAMORZĄDÓW BEZ AKTYWNOŚCI OSÓB PEŁNIĄCYCH FUNKCJE, BEZ SAMORZĄDNOŚCI I ODPOWIEDZIALNOŚCI

Znowu na ulicach polskich miast i na wsiach widzimy prawie te same twarze, co w poprzednich i poprzednich wyborach. Sam sposób prowadzenia kampanii przed wyborami samorządowymi ośmiesza struktury samorządowe. O idei samorządności, która jest ważniejsza w sprawie niż same struktury samorządowe, mało kto myśli. Jak już ich wybierzemy, to większość z nich udowodni nam kolejny raz, że ma nas daleko z tyłu.

Gdy patrzy się na wypasione bilbordy kilku ugrupowań politycznych lub lokalnych grup i zestawi się je z dość dużym obszarem przeróżnych niedoborów, a nawet biedy, to artykuł 60 Konstytucji brzmi jak ponury żart: „Obywatele polscy korzystający z pełni praw publicznych mają prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach”.

W sumie wszystko jest w porządku, kto na przykład udręczonemu, przepracowanemu polskiemu przedsiębiorcy, który ledwo wiąże koniec z końcem, bo jest uczciwym „frajerem” podobnie jak polski rolnik, zabroni na większości ulic miasta rozstawić do śmieszności duże bilbordy ze swoimi podobiznami? W sumie każdy ma prawo to zrobić, tylko nie każdego na to stać! I tu jak widać, mamy bardzo poważny problem z biernym prawem wyborczym czyli możliwością kandydowania, poprzez dopuszczeniem przez prawo reklamowania się nawet w wyborach samorządowych poprzez bardzo nachalną i kosztową reklamę, na którą stać jest tylko nielicznych, co dyskryminuje pozostałych, tworzy niedopuszczalny dystans między znaczną częścią wybieranych i wybierających.

Kompletne pomijanie idei samorządności czyli faktycznego decydowania członków społeczności lokalnej o sobie i swoim środowisku oraz zabetonowanie nawet struktur samorządowych poprzez dopuszczalność w prawie absurdalnych, śmiesznych i do tego bardzo kosztownych kampanii wyborczych powoduje, że całkowicie i ostatecznie tracimy obywatelskość, a przepisy artykułu 4 Konstytucji pozostają sloganami bez pokrycia w prawdziwym życiu. „1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. 2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”.

Słuchajcie, Naród jako władza zwierzchnia, co ma szczególne znaczenie w społecznościach lokalnych, ma prawo do kontrolowania poczynań władzy i przedstawicieli instytucji publicznych. Tylko bardzo często jest tak, że nie mamy czasu, sił i środków do korzystania z przysługujących nam uprawnień oraz nas bardzo powszechnie ludzie władzy i reprezentujący instytucje publiczne lekceważą.

Taką awangardą, liderami w korzystaniu z uprawnień obywatelskich uważam, że powinny być osoby reprezentujące nas w samorządach. Zgodnie z artykułem 63 Konstytucji „Każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej. Tryb rozpatrywania petycji, wniosków i skarg określa ustawa”.

To w takim razie pytam: dlaczego osoby pełniące funkcje w samorządach tego nie robią, choćby prywatnie, a nawet wprowadzają w błąd zwykłych ludzi, twierdząc, że taka czy inna sprawa nie mieści się w ich kompetencjach, zamiast podejmować interwencje? Polacy przeganiani są od Annasza do Kajfasza i z reguły nikt nic nie może, bo mu się zwyczajnie nie chce. Radni odsyłają do posłów, których olbrzymia większość bardzo rzadko bywa w swoich biurach, bo mają nas daleko z tyłu. Nieliczni posłowie, którzy solidnie pracują, nie są w stanie poradzić sobie z powszechną obojętnością.

Dlaczego nie staje na przykład po stronie wyniszczanych przedsiębiorców przez urząd skarbowy, ZUS lub inną instytucję prezydent miasta, dlaczego nie stają radni? Nie mają takich uprawnień? Jak to nie mają, skoro mają i to zagwarantowane w artykule 63 ustawy zasadniczej. Tylko wręcz powszechna obojętność na potrzeby innych ludzi, egoizm i prywata powodują, że ta niby elita w zakresie korzystania z praw obywatelskich, ma w głębokim poważaniu losy ludzi i firm w ich regionie. Nie interesuje ich poziom przestrzegania prawa w urzędach i sądach, co jest zupełnie niedopuszczalne.

Błagający o pomoc, wyniszczony przez funkcjonariuszy publicznych człowiek, gdy usłyszy od osoby pełniącej funkcję w samorządzie, proszę stąd wyjść, bo sprawa nie mieści się w naszych kompetencjach i skona. To egoista samorządowiec bez nawet odrobiny refleksji powie, że to był zwykły zbieg okoliczności.

Słuchajcie, to nie są zwykłe zbiegi okoliczności, że upokorzeni ludzie umierają z bezsilności lub popełniają samobójstwa, a miliony osób stąd wyemigrowały, bo tu nie sposób żyć ludziom nie związanym z układami władzy i samorządów. To co się dzieje, jest bardzo często efektem chorego rządzenia, lenistwa ludzi władzy, nieprawdopodobnej obojętności funkcjonariuszy publicznych i totalnego braku odpowiedzialności.

To przecież ludzie aspirujący do pełnienia funkcji publicznych i je przede wszystkim pełniący, np. posłowie, senatorowie, radni w pierwszej kolejności powinni upominać się o szacunek ze strony funkcjonariuszy publicznych do ludzi i prawa. To oni powinni składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym i prywatnym. To oni powinni monitorować pracę urzędów i sądów w pierwszej kolejności.

Gdyby była tego typu kontrola i gdyby dodatkowo nie rozbijane były celowo organizacje autentycznie obywatelskie, które również muszą upominać się o sprawy wspólne i indywidualne, to w Polsce nie było by takiego bałaganu, takiego draństwa. Nie byli by tak na skalę masową wyniszczani ludzie, całe polskie rodziny i firmy. Gdyby na przykład dyrektor oddziału ZUS, prezes sądu itp. wiedzieli, że jak urzędnicy lub sędziowie będą naruszać prawo, będą dręczyć ludzi, to o sposób załatwienia sprawy zapyta wójt, prezydent miasta czy radni choćby tylko w imieniu swoim, prywatnie, tak z obywatelskiej troskliwości, to natychmiast stworzony by został dobry klimat do oczekiwanej kultury poziomu obsługi obywateli.

Tymczasem obecna obojętność ludzi pełniących funkcje publiczne, w tym w samorządach jest przejawem wręcz wrogości wobec zwykłych, poszkodowanych ludzi przez funkcjonariuszy publicznych. Dość masowe wyniszczanie ludzi, całych rodzin i firm powoduje, że całe środowiska lokalne są degradowane finansowo i społecznie, a w konsekwencji degradowana, wyniszczana jest Polska.

Dość już tego nieróbstwa i obojętności! Osoby które chcą pełnić funkcje publiczne powinny wykazywać się wrażliwością i aktywnością. Muszą rozumieć idę samorządności i muszą czuć się odpowiedzialne za poszczególnych ludzi oraz całą społeczność, za poziom obsługi obywateli przez ludzi reprezentujących władze, samorządy i instytucje publiczne.

Dość już tych wręcz bizantyjskich reklam w kampaniach przed wyborami samorządowymi, dyskryminujących ogromną część obywateli w zakresie biernego prawa wyborczego. Dość lekceważenia ludzi, ignorowania problemu notorycznego naruszania prawa przez funkcjonariuszy publicznych, akceptowania często elementarnego braku kultury obsługi w urzędach, sądach i instytucjach publicznych przez kandydatów, a następnie osoby pełniące funkcje w samorządach.

Co to jest samorząd?

Za bilbordami oraz innego typu nachalną i drogą reklamą nie stoi praktycznie nic pozytywnego. Tylko aktywność, ciężka praca u podstaw, wrażliwość na sprawy wspólne i potrzeby poszczególnych osób są najbardziej wiarygodnymi rekomendacjami do tego, by poszczególnym osobom zaufać i wybierać je do pełnienia funkcji publicznych.

Barbara Berecka

This entry was posted in Bez kategorii, Demokracja po polsku, Dyskusje społeczno - polityczne, Komentujemy na bieżąco, Samorządność i samorządy, Życie społeczno-polityczne and tagged , , , , , . Bookmark the permalink.