Obowiązkiem jest wcześniejsze poinformowanie prezesa

STOWARZYSZENIE PRZYGOTOWYWANE DO ROZWIĄZANIA

„Tworzenie stowarzyszeń przyjmujących zasadę bezwzględnego posłuszeństwa ich członków wobec władz stowarzyszenia jest zakazane” – artykuł 6. 1 ustawy prawo o stowarzyszeniach.

Materiał jest z serii: PANIE KRZYSZTOFIE ŻUK, PREZYDENCIE LUBLINA CZY PANU NIE JEST WSTYD, A MOŻE PANU PIOTRZE KOWALCZYK, PRZEWODNICZĄCY RADY MIASTA LUBLINA JEST PRZYNAJMNIEJ TROCHĘ WSTYD I WYCIĄGNIECIE PANOWIE NIE TYLKO WNIOSKI, ALE I KONSEKWENCJE, Z TEGO CO SIĘ STAŁO? CIEKAWA JESTEM, CO RADNI MIASTA LUBLINA POWIEDZĄ NA TO, KTÓRYCH PRZYNAJMNIEJ CZĘŚĆ RÓWNIEŻ NIE JEST BEZ WINY?

Jakby tego wszystkiego co działo się w stowarzyszeniu i wokół niego, było mało, to pracownicy nadzoru uważali, że kobieta domagająca się przerwania bezprawnych działań, nie jest członkiem zarządu i stali na stanowisku, że powinna być wyrejestrowana z KRS. Gdy sąd nie dokonał zmian w terminie i zamilkł, pracownicy UM Lublina wykazywali się aktywną postawą.

W mailu wysłanym ze skrzynki stowarzyszenia dnia 02-03-2014 roku na skrzynkę mailową sądu czytamy: „W związku z otrzymanym przez Stowarzyszenie pismem Wydziału Spraw Administracyjnych … z dnia 21 lutego 2014 r. Wnosimy o przesłanie informacji celem jej przekazania do Wydziału Spraw Administracyjnych UM Lublina.
Dlaczego do chwili obecnej nie zostały wprowadzone aktualizacje, dotyczące zgłoszonych przez nas w roku ubiegłym zmian składu osobowego władz oraz siedziby Stowarzyszenia?
W dalszym ciągu na stronie KRS oraz w aktach Stowarzyszenia widnieją nieaktualne informacje, wprowadzające w błąd zainteresowane osoby, organy oraz urzędy. Z poważaniem, Zarząd Stowarzyszenia”. Mail nie jest opatrzony podpisami.
Zarząd czyli kto konkretnie?

Dnia 19-03-2014 roku dyrektor Wydziału Administracyjnego UM Lublina podpisuje pismo skierowane do wiceprezes i jej męża, uzupełnienie do korespondencji w którym między innymi jest stwierdzenie: W sprawie nieprawidłowych – niezgodnych ze stanem faktycznym – danych w KRS informuję, że dostarczone przez … dokumenty wskazują, że wnioski o zmianę danych podmiotu w KRS zostały złożone w sądzie rejestrowym 06-11-2013 r. Pomimo wniosku oraz kolejnych pism Stowarzyszenia do dnia dzisiejszego, tj. do 19-03-2014 r., dane pozostają niezmienione. Nieznana jest tut. Urzędowi przyczyna zwłoki Sądu w ujawnieniu zmian”.

Sądy sądami, a sprawiedliwość i tak musi być po jedynie właściwej stronie, a jak nie jest, to urzędnicy mogą wydawać swoje orzeczenia jednocześnie lekceważąc to, co jest w rejestrze sądowy? Mogą wykazywać aktywność tam, gdzie powinni milczeć? Ktoś chyba tym powinien się zająć? A sprawdzać i wyjaśniać będzie co.

Nie mają w UM Lublina prawników, nikt z urzędników nie wiedział, że organa stowarzyszenia muszą reprezentować właściwe osoby? Dlaczego zlekceważony został fakt, że w statucie nie ma zapisów umożliwiających cofnięcie rezygnacji, a kodeks cywilny uniemożliwia cofnięcie rezygnacji, a nie dyrektor Andrzej Szerlak wypisuje bzdury: „Odnosząc się do rezygnacji… z funkcji członka Zarządu ze zgromadzonej dokumentacji wynika, że rezygnacja ta została złożona w dniu 07-10-2013 r. na ręce…; na ich prośbę tego samego dnia została wycofana ustnie a następnie doręczona pisemnie 08-10-2014 r. Z tego też powodu wolą większości członków Zarządu, w tym samej zainteresowanej, pełni ona wciąż swoją funkcję. Wola taka jest realizacją prawa wolności stowarzyszenia do dowolnego (w granicach zakreślonych zapisami Statutu) kształtowania swojego składu, w tym składu swoich organów”. Pisząc dość swobodnym językiem, to może ktoś mało zorientowany łyknąłby takie bajki, jakie wypisuje pan Szerlak. Rubta, co chceta w trzy osoby, nazywając się zarządem stowarzyszenia?

Kogóż tak dzielnie i pokrętnie broni Szerlak?
– W sumie żadne zaskoczenie, kobiety, której w poprzednim materiale cytowałam maila, co to sama nie koniecznie wysoko ocenia swoje kompetencje, która pisząc maila 9 października 2013 roku, nie wiedziała nic o tym, że ustnie wycofała rezygnacje. Za to wizjoner dyrektor Szerlak wie, że coś tam pisemnie było dostarczone 08-10-2014 r. Bardzo mi się podoba, jak się pięknie zapętlił i dał się na tym przyłapać dyrektor Wydziału Administracyjnego UM Lublina. Przypominam 09-10-2013 roku kobieta napisała i zostało utrwalone to w mailu:
„oficjalnie jeszcze nie został rozpatrzona moja rezygnacja i w dokumentach KRS widnieję”, a dyrektor znał treść maila, gdy badał sprawę. To za przyzwolenie pracowników UM Lublina, kobieta która złożyła rezygnację ponad pół roku pełniła nadal funkcję w stowarzyszeniu, mimo tego, że dane tkwiące w KRS sugerowały, że coś jest nie tak, bo żadna z proponowanych zmian w KRS nie została uwzględniona. Pracownicy nadzoru nie tylko nie mogli osłaniać kobiety, ich obowiązkiem było zwrócenie uwagi pozostałym członkom zarządu, że powinna być wyrejestrowana z KRS, bo rzeczywiście dane w tym zakresie zawarte w KRS nie są zgodne z czynnościami prawnymi jakich dokonano w związku z rezygnacją. W sprawie powinien zostać złożony odpowiedni wniosek do sądu.

Jest już źle, ale to jeszcze nie koniec. Najlepsze przed nami. Sąd milczy, wiceprezes Stowarzyszenia domaga się odblokowania jej pracy, urzędnicy wykazują aktywność, ale nie tu gdzie trzeba.

Nie udało się wprowadzić w życie usunięcia z funkcji zarządu wiceprezes, mimo aktywnej postawy urzędników. To nie ma siły, coś robić trzeba, by osiągnąć zaplanowany cel. Za którymś razem wreszcie się uda? Przecież w stowarzyszeniu nie może być takich intrygantów, którzy domagają się przestrzegania prawa. Tu jest Polska, tu jest Lublin, a w akcji są przedstawiciele lubelskiego samorządu, którzy muszą osiągnąć swój cel? Jak nie w taki, to winny sposób?

Znowu dyrektor Szerlak i pismo z marca tego roku: „W przypadku… Zarząd zdecydował się zgodnie ze swoją wolą przyjąć tę rezygnację i w konsekwencji zgłosić fakt zmiany Zarządu do KRS”. To, że nie było rezygnacji drugiej osoby spełniającej wymogi formalno – prawne, opatrzonej jej podpisem, że nie ma prawa, by zarząd przyjmował rezygnację lub nie, nic nie szkodzi. Urzędnicy wiedzą lepiej, a prawomocne dane znajdujące się w sądzie, mogą bezkarnie lekceważyć. Taki kraj, a w nim samorządowcy.

Ponieważ sprawa rezygnacji z funkcji drugiej osoby, nie została uwzględniona w sądzie w czasie przewidzianym na rozpatrzenie wniosku, to co za problem zrobić sąd koleżeński, jak się ma taki „super regulamin”, który został uchwalony przez nieformalną grupę, która nazwana została Walnym Zebraniem, które zostało zwołane przez grupę towarzyską a nie zarząd i nie byli prawidłowo powiadomieni o spotkaniu wszyscy członkowie stowarzyszenia.

Jeszcze raz słowa dyrektora, żeby nie było, iż granda odbywała się bez wiedzy pracowników samorządowych: „Sprawa wykluczenia … była rozpatrywana w dniu 10.02.2014 r. przez Sąd Koleżeński w składzie…Podjęta uchwała nr 1/II/2014 spełnia wymogi & 16 ust. 1 lit. d) Statutu: zgodnie z z & 16 ust. 2 Statutu uchwała jest ostateczna w związku z czym prawa członkowskie… ustały dnia 10-02-2014.”. Ostatecznie i niepodważalnie orzekł Szerlak.

Mądrze brzmią cytowane słowa. Nie jednemu można by w ten sposób nawinąć makaron na uszy. Tylko dyrektor jakoś tak zapomniał o Konstytucji, która jest aktem wyższego rzędu nad statutem i wymaga dwuinstancyjnych postępowań. Jest jeszcze ustawa prawo o stowarzyszeniach, która odsyła do aktów prawa międzynarodowego, których Polska zobowiązała się przestrzegać, a które regulują, że o prawach i obowiązkach obywateli mogą rozstrzygać sądy powołane na mocy ustaw. Komuś epoki polityczne się pomyliły. Członkostwo w stowarzyszeniu jest prawem obywatelskim. Nie może być tak, że bardzo stronniczy sąd koleżeński rozstrzyga o czyichkolwiek prawach. Czas z tym mitem, który nie ma nic wspólnego z prawem skończyć. Nie może tak być jak w opisanym przypadku, że z KRS wynika, iż żona jest członkiem komisji rewizyjnej, a jej mąż sędzią sądu koleżeńskiego, co oczywiście narusza statu, który grupa nieformalna ma daleko z tyłu.

Pan dyrektor przy badaniu sprawy zapomniał, że jego rozstrzygnięcia w sprawie składu zarządu są bez znaczenia, są przekroczeniem uprawnień, wprowadziły w błąd członków stowarzyszenia, bo w tym zakresie prawidłowość działań podlega ocenie sądu. Z danych w KRS wynika, że kobieta, którą chciano sądzić, jest członkiem zarządu, co oznacza nie mniej, ani więcej, że koleżeńska grupa, nazywająca się zarządem za zgodą pracowników nadzoru, urządza nieprawdopodobną grandę w stowarzyszeniu.

Uchwała sądu koleżeńskiego brzmi: „Sąd Koleżeński na skutek wniosku Zarządu Stowarzyszenia w sprawie wykluczenia z członkostwa w Stowarzyszeniu …, wobec zgłoszonych i udokumentowanych działań niezgodnych ze Statutem Stowarzyszenia oraz Regulaminem Współpracy, w dniu 10.02.2014 r. podjął uchwałę, o wykluczeniu z członkostwa w Stowarzyszeniu…
Tym samym jej prawa Członkowskie ustają z dniem 10.02.2014 r.”

Trzech koleżków, którym się epoki pomyliły, cały czas trzeba pamiętać, że za zgodą organu nadzoru, ignorując dane zawarte w Krajowym Rejestrze Sądowym, grupę koleżeńską uznaje za zarząd i na podstawie wniosku tej grupki, który podpisany nigdy nie trafił do zainteresowanej usiłuje wyrzucić ze stowarzyszenia osobę, bez wskazania konkretnych zarzutów i dowodów, która przeciwstawiła się niedopuszczalnym działaniom i praktykom w stowarzyszeniu.

Najlepszy jest ten regulamin współpracy, który jak już wspomniałam nie został uchwalony prawidłowo, posługiwanie się którym odbywa się za przyzwoleniem i zgodą pracowników nadzoru, bo dyrektor przecież zna uchwałę sądu koleżeńskiego, obowiązany był zapoznać się z treścią regulaminu i sprawdzić czy aby wszystko jest w porządku. Dobrze, że spora część członków stowarzyszenia po kilku incydentach przestała przychodzić na zebrania. Na szczęście regulamin nie jest nawet aktem prawa wewnętrznego, bo bezwarunkowo na podstawie takiego prawa stowarzyszenie powinno zostać rozwiązane. Grupa koleżeńska działa prywatnie i na własne ryzyko, bezprawnie nazywając się zarządem.
Regulamin współpracy jest jedynie spisem pobożnych życzeń podsuniętych do podpisania kilku członkom stowarzyszenia w ramach nieformalnego spotkania przez grupę koleżeńską, nazywającą się zarządem za wiedzą przewodniczącego komisji rewizyjnej Pawła Rusieckiego, który również pobożne życzenia podpisał.

To jest niesamowite z punktu widzenia praw obywatelskich, do czego doszło w stowarzyszeniu, w czym aktywnie uczestniczyli pracownicy UM Lublina. W grupie powstała podgrupa, której zamarzyło się bezwzględne podporządkowanie sobie innych wbrew prawu i za przyzwoleniem pracowników Krzysztofa Żuka prezydenta Lublina, który za wszystko odpowiada, ale mam nadzieję, że osobiście z problemem nie był zapoznany, a teraz podejmie sprawne i zdecydowane działania.

W regulaminie współpracy, punkt 11 brzmi: „Wszystkich bezwzględnie obowiązuje zakaz działania na szkodę Stowarzyszenia, poprzez:
– działanie wbrew uchwalam Walnego Zebrania, Zarządu, Komisji Rewizyjnej, Sądu Koleżeńskiego…

– szkalowanie Organów oraz członków Stowarzyszenia, pomawianie, donoszenie na członków Stowarzyszenia do zewnętrznych instytucji i osób…

12. Dobrą praktyką jak też obowiązkiem, jest wcześniejsze poinformowanie Prezesa, lub członka Zarządu o zamiarze podjęcia działań, które będą dotyczyć Stowarzyszenia (nawiązanie współpracy, pomocy innym ludziom, wypowiadanie się, itd.)

15. Jeżeli dojdzie do nieprzestrzegania niniejszego Regulaminu jak też ujawnienia wyżej wskazanych niedopuszczalnych praktyk, konsekwencją będzie obligatoryjne rozpatrzenie sprawy przez Sąd Koleżeński w terminie tygodniowym od powzięcia informacji.

16. W przypadku powzięcia przez Sąd Koleżeński uchwały o usunięciu osoby, która dopuściła się naruszenia któregokolwiek z ww. punktów Regulaminu, istnieje możliwość odstąpienia od jej wykonania, o ile osoba ta wykaże skruchę, przeprosi poszkodowanego/-ych i naprawi szkodę wizerunkową, jak też materialną, o ile taka zaistniała. Procedurę taką może rozpatrzyć Sąd Koleżeński na wniosek osób zainteresowanych”.

Ta skrucha mi się bardzo podoba. Czyli co, można na przykład złożyć samokrytykę i będzie po sprawie? Śmiać mi się już chce, choć śmiech jest przez ogromne łzy.

Przedstawiciele prezydenta Lublina nie podjęli działań z urzędu, dyskretnych i stanowczych, gdy dotarła do nich informacja o dziwnym zamieszaniu z rezygnacjami i tym, że podjęta została bezprawna uchwała o usunięcie z członkostwa w zarządzie jednej z osób. Urzędnicy akceptowali bardzo agresywne zachowania w stowarzyszeniu, wykazywali niedopuszczalną aktywność, doprowadzili do tego, że bez jakiegokolwiek zastanowienia w stowarzyszeniu, poprzez nieformalną działalność doszło do nieudanej próby uchwalenia prawa wewnętrznego, które w sposób rażący narusza polskie prawo. Istnieje wręcz zakaz funkcjonowania stowarzyszeń w oparciu o takie prawo.

Problem z sądami koleżeńskimi

Urzędnicy mogą czuć się dumni i ważni, że zdemolowali pracę dość dobrze zorganizowanej grupy, w której trzeba było tylko w zarodku stłumić próby bezprawnych działań, celem bezwzględnego podporządkowywania sobie członków. Nie wolno było stawać po stronie niedopuszczalnie zachowujących się kilku osób, a na aktywną postawę urzędników w związku z nie zmienionymi danymi w KRS, brakuje słów.
Teraz ruch należy do prezydenta Lublina, który powinien w trybie pilnym naprawić błędy urzędników i zrekompensować członkom stowarzyszenia wyrządzone szkody.

Barbara Berecka

This entry was posted in Bez kategorii, Demokracja i wolność, Demokracja po polsku, Samorządność i samorządy, współdziałanie i współpraca and tagged , , , , , , , . Bookmark the permalink.