Wielcy ruchu stowarzyszeniowego!

WIELOKROTNI PREZESI I PEŁNOMOCNICY W JEDNYCH OSOBACH ORAZ ICH PRYWATNE STOWARZYSZENIA

Wiem, przyznaję, macie rację, jak się pisze o sprawach personalnych, to powinny się padać konkretne nazwiska, nazwy organizacji i zapewne padną, bo na opamiętanie, doprowadzenie do działania zgodnego z prawem przez niektórych wielkich ludzi ruchu stowarzyszeniowego, trudno liczyć. Ja mimo wszystko wierzę w ludzi i zawsze gdy mogę, daję szansę na zweryfikowanie działań, zmianę postępowania. Tym razem też tak jest, to jest ostatnia szansa bez ujawniania danych do porządkowania spraw w poszczególnych stowarzyszeniach, w ruchu stowarzyszeniowym. Bo w sprawie ważne są poszczególne, pojedyncze przypadki, ale najważniejsze jest to, że niedopuszczalna sytuacja w wiodących stowarzyszeniach destrukcyjnie, demoralizująco wpływa na inne grupy, na łączenie się organizacji pozarządowych oraz wpływa zniechęcająco na aktywność kolejnych osób.

Piszę nie po to, by kogokolwiek zniechęcać do zapisywania się do grup obywatelskich. Wręcz przeciwnie mam nadzieję, że seria moich ostatnich tekstów pomogła przynajmniej kilku działaczom społecznym gdzieś w Polsce, by zebrać siły w sobie i dalej robić swoje, co pozwoli mam nadzieję, podnieść jakość pracy stowarzyszeń. Poszanowanie ludzi i prawa w grupach obywatelskich, transparentna działalność według mnie powinny spowodować przyciąganie do organizacji pozarządowych osób poważnych, kompetentnych, których obecność w sferze publicznej jest wręcz niezbędna.

Poprzez milczenie niczego nie osiągniemy. Bez stanowczych, wymagających postaw będziemy jedynie coraz bardziej pochłaniani przez bagno w którym tkwimy. Uważam, że praca w stowarzyszeniach musi być lekcją wdrażania do życia publicznego z poszanowaniem ludzi i prawa, musi być wdrażaniem do bycia świadomym, odpowiedzialnym obywatelem.

Słuchajcie, wiem, że co niektórzy mnie wręcz nienawidzą, za to co mówię, robię i piszę, za to, że bywam nie do ogarnięcia, potrafię poprzez swoje wypowiedzi, poprzez swoją skromną osobę odwrócić bieg spotkania, bodaj na chwilę odwrócić uwagę od najjaśniej święcących gwiazd ruchu stowarzyszeniowego. Są też i tacy, którzy mnie doskonale rozumieją, którzy idealnie odczytują intencje mojego działania, którym zwyczajnie imponuję, którzy mnie wspierają i to dzięki nim jeszcze nie uciekłam gdzieś daleko od tego, co dzieje się w ruchu stowarzyszeniowym. Bo w osamotnieniu, przy tak piętrzących się problemach, przy tak ogromnej presji, nie dało by się długo wytrzymać. Są też i tacy, którzy mnie nienawidzą i kochają jednocześnie. Bo z jednej strony imponuje im mój sposób rozumowania, pisania, skuteczność w działaniu, oni mnie też rozumieją, tylko moja postawa pozostaje w sprzeczności z ich planami politycznymi. Bardzo bym się przydała, gdybym tylko potrafiła być usłużna, gdybym potrafiła się podporządkować. Tych co targają mieszane uczucia wobec tego co robię, co sobą reprezentuje do pasji doprowadza moja samodzielność i niezależność, bardzo mała podatność na manipulację.

Obecnie mamy czasy, gdzie w szczególnej cenie są święty spokój, zamilczanie ludzi, brak odpowiedzialności, brak wypowiedzi lub szczątkowe wypowiedzi. Jest to według mnie efekt poziomu wrażliwości społecznej i poziomu kształcenia w polskich szkołach oraz uczelniach. Milcz, nie pisz wcale lub jak piszesz to krótko, bo tak jest wygodniej drugiej stronie lub przedstawiciele drugiej strony niekoniecznie rozumieją czytany tekst.
Słuchajcie, nie chodzi o to, by w życiu wydobywać z siebie potoki słów bez żadnego sensu i celu. Ale zamilczanie się nawzajem, brak wymiany precyzyjnie wyrażanych, wypowiadanych lub pisanych poglądów, powoduje, że ludzie faktycznie nie porozumiewają się i w takiej sytuacji trudno się dziwić, że jest jak jest, a ludzie stąd uciekają. Faktyczne porozumiewanie się w stosunkach międzyludzkich, to podstawa dobrych relacji.

Ja przyjęłam zupełnie inny sposób działania, że nawet często mimo uśmiechów, a nawet drwin staram się rozmawiać z ludźmi, usiłuję słuchać i dość obszernie omawiam, wyjaśniam swoje punkty widzenia i stanowiska. Po kilku latach obecności w sieci i pracy w organizacjach pozarządowych, ciągle co niektórzy się śmieją i jednocześnie opadają im ręce, brakuje argumentów, gdy przychodzi do jakiś negocjacji. Bo ludźmi, którym wyjaśnimy pewne mechanizmy, swoje intencje działania, oczekiwane efekty pracy, trudniej jest manipulować, zaczyna im się podobać oparta na wrażliwości, szczera, namawiająca do szacunku do drugiego człowieka i prawa postawa.

Śmieszy mnie, gdy wielcy prezesi lub inni funkcyjni w stowarzyszeniach nie odpowiadają na przykład na maile. Nic tylko ich trzeba wybrać do jakiś władz, to im dopiero wzrośnie wrażliwość, oczywiście na potrzeby osobiste i swojego otoczenia. Ludzie powinni pamiętać o tym, jak są traktowani obecnie! Jakiś czas temu znajomy poprosił mnie, bym o czymś porozmawiała z Pawłem Kukizem. Mając doświadczenia z wielkimi z ruchu stowarzyszeniowego, pierwsza moja obiekcja była taka, że jak to, Kukiz odbierze telefon od kogoś, kogo nie zna? Mój znajomy wtedy powiedział, że jak nie będzie mógł, to oczywiście nie odbierze, ale za to oddzwoni. I tak rzeczywiście było, co nie jest takie oczywiste w ruchu stowarzyszeniowym. Bo tym niby gwiazdom, którym do pozycji Pawła Kukiza jest jeszcze bardzo daleko, które gwiazdami faktycznie nie są, już woda sodowa uderza do głów, choć nie potrafią wykorzystać potencjału tkwiącego w organizacjach pozarządowych i pomnożyć go przez połączenie małych, ale za to bardzo aktywnych obywatelskich grup, to za to co niektórzy stowarzyszenia traktują jako ich własne, wręcz prywatne. Najlepiej by było, zdaniem wielokrotnych prezesów i pełnomocników w jednej osobie, by organizacje zarządzane przez inne osoby, wchodziły w skład ich organizacji. Lennicy są im potrzebni, by pracowali na sławę i chwałę wielkich ludzi w ruchu stowarzyszeniowym.

Może to by było nawet śmieszne, gdyby nie to, że w Polsce autentycznych, sprawnych grup obywatelskich nie jest wcale dużo. Próby rozbijania niektórych, proponowanie układów w którym prezes po przyjęciu kolejnej funkcji staje się zwyczajnie nielojalny wobec swojej grupy, bo buduje jednocześnie struktury dla innej, jest dla mnie chore i niedopuszczalne w dłuższej perspektywie. Przecież w ten sposób jedno stowarzyszenie osłabia drugie. Ludzie z przerośniętymi ambicjami sami wyniszczają ruch obywatelskie. Uważam, że trzeba o tym mówić i pisać. Jednocześnie konieczne jest porządkowanie pracy.

Może przykład na to, jak ogromny jest problem z ambicjami. Kiedyś byłam na takim spotkaniu, gdzie byli przedstawiciele zaprzyjaźnionych grup obywatelskich. Okazało się, że w jednym ze stowarzyszeń miało być walne zebranie, na którym miał być wybierany zarząd. A prezes stowarzyszenia jest z tych, co to prezes może być tylko jeden. Ja w trakcie wspólnego posiłku wszystkich obecnych na spotkaniu do dwóch członków grupy, która miała wybierać zarząd, powiedziałam, że panowie, jak demokracja, to demokracja, mam nadzieję, że staniecie jako kontrkandydaci i zawalczycie o funkcje prezesa. Panowie popatrzyli tylko po sobie i zdałam sobie sprawę, że ten żart nie był wcale śmieszny, bo prezes może być tylko jeden, który popatrzył na mnie groźnie.

Po kilku dniach prezes naszego stowarzyszenia zaczął mi robić dosłownie sceny, że jakiś plotek narobiłam. Gdy zażądałam konkretów kompletnie zdezorientowana o co chodzi, nie chciał nic mówić o szczegółach. Zwyczajnie powiedziałam co o tym wszystkim myślę gospodarzom spotkania. Po dość zdecydowanej mojej reakcji okazało się, że wielki prezes jest oburzony, że mogłam w ogóle żartować na temat tego, że ktoś mógłby być jego kontrkandydatem do funkcji prezesa. Tego nawet nie sposób komentować. Przerośnięte ambicje, które utrudniają budowanie siły ruchów obywatelskich, sieją zamęt i spustoszenie.

Szanuję ludzi, doceniam wszelkie działania, nikogo nie chcę dyskredytować, ale uważam, że najwyższy jest czas na to, by zacząć krytycznie patrzeć na to, co się dzieje w ruchach obywatelskich. Czas najwyższy jest na to, by podnosić jakość pracy, by zwracać uwagę na szacunek do ludzi prawa w grupach obywatelskich również. Czas najwyższy jest na to, by ludzie i sprawy były najważniejsze, a ambicje i przejawy nielojalności były poskramiane przez współpracowników.

Słuchajcie, mam dość i wiem, że nie tylko ja, kiedy to funkcjonariusze publiczni, w tym urzędnicy i sędziowie traktują nas jak durni, bezrozumne istoty oraz działają na szkodę naszą i naszych rodzin. My na przykład z mężem od lat nie możemy wyegzekwować prawomocnych wyroków, które mają ogromne znaczenie dla naszej sytuacji finansowej. Winni sytuacji funkcjonariusze publiczni śmieją się nam w twarz i praktycznie nie wiadomo, jak wyroki wyegzekwować, choć sąd administracyjny wskazał, że powinien zrobić to sąd powszechny, gdzie znowu trwa cyrk, bo inaczej tego się nie da określić.

Wszyscy jesteśmy bezbronni jak małe dzieci, choć już część z nas zorganizowała się w grupy, które przecież miały nas wspomagać. Tylko radosna twórczość w grupach, nadmierne ambicje, plany polityczne działaczy i „wrzutki” niszczą bardzo wiele.

Słuchajcie, szanuję wszystkich, którzy pracują w ruchach obywatelskich, co nie znaczy, że powinnam być, wobec tego co się dzieje bezkrytyczna. Licznych niepowodzeń we wzmacnianiu autentycznych ruchów obywatelskich, nie można szukać tylko na zewnątrz. Uważam, że konieczny jest przegląd sposobów pracy w ramach poszczególnych grup, konieczne jest przyjrzenie się pracy liderów, wobec których grupy powinny być bardzo wymagające, no i niestety o „wrzutkach” też musimy pamiętać.

Ponury obraz państwa

Uważam, że w ruchach obywatelskich potrzebni są nowi, sprawni w działaniu, odpowiedzialni, uczciwi ludzie, którym nie koniecznie coś złego się przydarzyło ze strony funkcjonariuszy publicznych. Nie przyciągniemy tego typu ludzi, nie będzie autentycznej obywatelskiej aktywności, gdy w grupach będą kliki i koterie, będzie pogarda wobec ludzi i prawa, będą karty rozdawać ludzie z przerośniętymi ambicjami i „wrzutki”. Uważam, że każdy z osobna i wszyscy razem, którzy zainteresowani są budowaniem państwa opartym na odpowiedzialności, szacunku do ludzi i prawa w pierwszej kolejności musimy pilnować przestrzegania ustalonych zasad w swoich grupach, by je następnie przenosić na zewnątrz, na szersze forum, w tym do instytucji publicznych.

Barbara Berecka

This entry was posted in Bez kategorii, Demokracja i wolność, Demokracja po polsku, Dyskusje społeczno - polityczne, Edukacja obywatelska i edukacja przygotowująca do życia, Kampania Edukacji Obywatelskiej and tagged , , , , , , , . Bookmark the permalink.