„Wrzutaka”

KAŻDY SPOSÓB JEST DOBRY, BY ROZWALIĆ GRUPĘ I ZNIECHĘCIĆ LUDZI DO AKTYWNOŚCI!

Dziękuję bardzo Pani Małgorzacie Todd za zwrócenie uwagi na problemy w grupach obywatelskich, o których ostatnio ja również pisałam. Pierwsza sprawa to specjaliści od destrukcji tak zwane „wrzutki”, a druga to indywidualności, ambicje mniejsza o to jak zjawisko nazwiemy. Brak umiejętności prowadzenia dialogu, rozwiązywania sytuacji konfliktowych mści się okropnie.

”Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Wrzutka

Występują: Szkoleniowiec, Kursantka.

Szkoleniowiec ? Czy ktoś z was wie co oznacza działanie ?na wrzutkę??

Kursantka ? Przecież cała nasza praca polega na wrzucaniu do Internetu jedynie słusznych treści.

Szkoleniowiec ? Właśnie! Ale to za mało. Oni, coraz liczniej, zaczynają się organizować w grupy zdecydowanie nam nieprzychylne.

Kursantka ? Nic więcej zrobić się nie da.

Szkoleniowiec ? I tu się mylisz. Trzeba przenikać do ich struktur, siedzieć cicho, nawet przytakiwać, a w odpowiednim momencie wyskoczyć z zaskakująco odmiennym punktem widzenia.

Kursantka ? O Żydach, że niby ktoś z ich przywódców…

Szkoleniowiec ? Nie tylko, może być o Kościele, nacjonalizmie, homoseksualistach. Trzeba wybierać czuły punkt.

Kursantka
? Żeby ich wkurzyć? Ale po co?

Szkoleniowiec ? Nie o samo wkurzanie chodzi. To są indywidualiści nie potrafią pracować w grupie. Jak się im jakaś wypowiedź nie podoba, to gremialnie, chociaż indywidualnie zaczynają się wypisywać.

Kursantka ? Nie lepiej by im było usunąć tego, który bruździ?

Szkoleniowiec ? My to wiemy, ale nie oni. Wierz mi, to najlepsza metoda wywrotowa na indywidualistów.
KURTYNA ” – Małgorzata Todd

Myślę, że nie tyko specjaliści od „wrzutek” wiedzą, jak to jest. Co nie zmienia faktu, że Pani Małgorzata pięknie tak ważny problem pokazała. W grupach obywatelskich coraz częściej rozmawia się na ten temat, spekuluje, kto pełni rolę „wrzutki”. Obawiam się, że w bardzo aktywnych grupach obywatelskich, jest nawet po kilka „wrzutek”, gdy praca idzie zbyt dobrze, to dochodzą kolejne.

Tylko ci z ogromnymi ambicjami, z reguły wolą się dąsać na tych z którymi ciągnęli pracę grupy, którzy ośmielili się mieć zdanie odrębne, a może się nawet w jakiejś sprawie postawili, niż przyznać się przed samym sobą, iż nie lubią sprzeciwu, że w sytuacjach trudnych zaspakajają swoją próżność, bo miło jest, gdy ktoś cię żałuje, choćby bezmyślnie popiera, obrzuca nawet błotem twojego oponenta, z którym babrając się w konflikcie, na przykład coś negocjujesz.

Jest myślę również taki problem, taka bariera psychologiczna. Bo „wrzutkami” są często ludzie których od lat znamy, którzy zrobili wiele, byśmy im zaufali. I gdy przychodzi czas, kiedy oni zaczynają działać na szkodę grupy i jej faktycznych liderów, to trudno w to uwierzyć, że jak to Jasio lub Marysia i może jeszcze do tego Gienek mogą być „wrzutkami”? To się przecież w głowie nie mieści!

Sympatyczny Jasio za zadania miał pilnować prezesa, był przy nim praktycznie od początku, zresztą panowie działają razem również w innych grupach, na innych płaszczyznach. Gdy doszła bardzo kreatywna wiceprezes, to bardzo szybko pojawiła się w grupie Marysia, która ostro zabrała się do pracy, by zdobyć zaufanie, by zaprzyjaźnić się z bardzo znaczącą dla grupy kobietą. A gdy mimo wszystko praca grupy szła zbyt dobrze, prezes i wiceprezes są dość znani w ruchu organizacji ogólnopolskich, to trzeba było jeszcze uroczego Gienka dorzucić.

Słuchajcie, mieści się w głowie czy nie, ale przecież zawsze jest tak, że „wrzutki” nie domagają się spokoju i dialogu, tylko podsycają choćby nawet śmieszne problemy, by urastały do rangi potężnych konfliktów. Byle co i zebranie trzeba robić, choćby dotyczyło problemu, gdy w identycznej sprawie jak przesłuchują przed sądem, to wyłączają jawność rozprawy. Bo kto co „wrzutkom” zrobi? Zebranie by intrygować, być musi i już.

Polityki nie można prowadzić w oparciu o kłamstwo i manipulację

A gdy ludzie nie rezygnują, mają swoje zdanie, to zawsze na tych co ciągną pracę, można napuścić grupę zmontowaną z tych mniej zorientowanych i do tego uwielbiających być ważnymi. Oni zresztą też „wrzutkom” ufają.
Bo tym mniej zorientowanym się wydaje, że jak pozbędą się lidera, to oni zajmą jego miejsce, dopiero będą ważni! Nareszcie będą na pierwszym planie, a „wrzutkom” i ich mocodawcom właśnie o to chodzi. By w grupach obywatelskich prym wiedli karierowicze, nie kreatywni, mniej rozgarnięci ludzie, którymi łatwo się można posłużyć, którzy będą zniechęcali ludzi do aktywności. I się kręci tak bardzo po polsku, że większość ludzi dystansuje się od życia publicznego, gdzie w większości dominują cwaniacy i karierowicze bez skrupułów w tych samych osobach.

Barbara Berecka

This entry was posted in Bez kategorii, Demokracja i wolność, Demokracja po polsku, Dyskusje społeczno - polityczne, Ludzie and tagged , , , , , , , . Bookmark the permalink.