TŁUMY LUDZI, PRZYJEMNA, SPOKOJNA ATMOSFERA
Generalnie bardzo nie lubię, gdy jest w jakimś miejscu dużo ludzi. Jednak na jarmarku w czasie gdy tam byłam, było sporo osób i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Dosłownie były płynące rzeki ludzi ulicami i uliczkami Lublina, wśród których było sporo obcokrajowców. Można było usłyszeć różne języki. Były jakieś wyjątkowo spokojne jak na tego typu imprezę. Ludzie jakby na chwilę trochę zwolnili. Centrum Lublina i Stare Miasto w trakcie jarmarku były bardzo kolorowe.
Można było zobaczyć i kupić bardzo różne artykuły, które nie koniecznie można spotkać na co dzień w sklepach. Były między innymi dzieła różnego rodzaju artystów, rzemieślników, była żywność ekologiczna i masa innych artykułów. Ceny na straganach wywoływały u mnie zawrót głowy.
Na ulicach było sporo osób ubranych w sposób nietypowy, niecodzienny. Był kataryniarz z papugą, który wzbudzał duże zainteresowanie przechodniów, byli liczni grajkowie i zespoły muzyczne. Jeszcze było słychać muzykę z jednego źródła, a już zaczynały dobiegać dźwięki muzyki z innego miejsca.
Mnie bardzo spodobał się klimat bardzo kolorowego, z różnymi dźwiękami, ale niezbyt hałaśliwego jak na współczesne czasy jarmarku.
Słoneczna pogoda w Lublinie z niezbyt wysoką temperaturą w granicach 21 – 22 stopni Celsjusza sprzyjała wszystkim, zarówno wystawcom – sprzedającym, kupującym jak i oglądającym.
Barbara Berecka